Uczciwy oponiarz

Jeremiasz T., syn właściciela hurtowni opon w podwrocławskiej miejscowości (któremu ojciec płaci od dostarczonych klientów), wpadł na pomysł, jak szybko zarobić na bieżące wydatki. Z grupą kolegów demontował z pozostawionych na parkingach samochodów opony i zostawiał felgi (miły, nieprawdaż). Następnego dnia koledzy czekali przy okradzionych samochodach na właściciela. Gdy ten pojawiał się, zjawiał się kolega Jeremiasza, oświadczając mimochodem, że wie, gdzie można tanio kupić opony. Interes szedł całkiem dobrze - do momentu, gdy koledzy Jeremiasza nie zdemontowali opon z samochodu ojca Jeremiasza. Wszystko wyszło na jaw, gdy kolega syna poinformował jego ojca, że jest świetnie działający punkt oponiarski itd., itd.

Skończyło się na laniu na kolanie. Ojciec Jeremiasza przeprosił oszukanych i okradzionych klientów, po czym zwrócił im poniesione koszty.

Brawo!