zobacz:  przerywnik.pl   autogielda.pl   e.autogielda.pl

Czwartek, 28 Marca 2024, Imieniny obchodzą: Aniela, Sykstus, Joanna

ds

NAPISZ DO ODJAZD-u

Napisz do nas - w każdej sprawie związanej z motoryzacją

reklama@autogielda.pl

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

Drukuj AAA
Fot. Tomasz Puchalski;

Fot. Tomasz Puchalski

Chrysler Sebring - kabrio-szkaradek

Tomasz Puchalski


Podobno o gustach się nie dyskutuje, ale jak zobaczyłem po raz pierwszy Sebringa w wersji kabriolet, przyszło mi do głowy, że w koncernach poza typowym zestawem kar i nagród powinna być jeszcze wzorcowa, średniowieczna chłosta. Taka pod pręgierzem. Żeby wszyscy widzieli i mocno przemyśleli próby forsowania swoich „genialnych” strategii, pomysłów, projektów i innych korpofajerwerków.

A gdzie powab?

Bo przecież nie trzeba kończyć Royal College of Art w Londynie, żeby dojść do wniosku, że - delikatnie mówiąc - z tym nadwoziem coś jest nie tak. I nie wierzę, że podoba się Amerykanom, a tylko my Europejczycy grymasimy, bo mamy inne poczucie estetyki. Owszem mamy inne, ale w ogóle o jakiej estetyce można tu mówić? Przód i tył tego samochodu wyglądają jakby projektował je zupełnie kto inny. Zaczyna się jak van, albo SUV, a kończy z gracją sarkofagu. Przypominam, że piszę o kabriolecie. Całkiem sporym bo prawie 5-metrowym, a takie gabaryty z pewnością można było okrasić inną, bardziej finezyjną linią. W motoryzacyjnym światku cabrio obok coupe, to najbardziej szlachetne karoserie. Takie, w których nie treść, lecz właśnie forma powinna mieć znaczenie. Powinna przyciągać spojrzenia i podniecać estetyką. Jak dobrze skrojone ubranie. U Chryslera chyba o tym zapomnieli i szczerze mówiąc zatęskniłem za poprzednią generacją Sebringa w odkrytej wersji, który wyglądał o niebo lepiej. A propos nieba. Jego widok nad głową wprowadza w stan szczególny. Pozwala szybko zapomnieć o niezbyt udanej aparycji pojazdu i cieszyć się wiatrem we włosach. Wystarczy przytrzymać guzik, a wielka kopuła dachu schowa się za plecami. Proces jest w pełni zautomatyzowany. Standardowo Sebring wyposażony jest w klasyczne, tekstylne zadaszenie. Sztywny, zdecydowanie korzystniejszy w naszych warunkach klimatycznych dach wymaga dopłaty (niecałe 12 tys. zł). Podobnie zresztą jak świetny pakiet Technology w skład którego wchodzi m.in. radio z systemem nawigacji satelitarnej, 6.5-calowy ekran dotykowy, 20 GB dysk twardy na pliki multimedialne, port USB 2.0, lusterko wsteczne z automatycznym ściemnieniem z wbudowanym mikrofonem oraz zestaw głośnomówiący. To wszystko za nieco ponad 10 tys. zł. Warto, bo po pierwsze dostajemy naprawdę dobrą jakość dźwięku, a po drugie na twardy dysk zrzucić można pokaźną paczkę nie tylko ulubionej muzyki ale i filmów, odpada więc konieczność transportu płyt CD i DVD. Wszystko jest pod ręką i nie zajmuje miejsca. Przynajmniej tak fizycznie.

Dla czworga

Kabinę przewidziano dla czterech pasażerów, choć tak naprawdę wygodnie będzie tylko dwójce z przodu. W drugim rzędzie brakuje przede wszystkim miejsca na kolana i żeby w ogóle tam usiąść trzeba negocjować o centymetry z zasiadającymi na przednich fotelach. Inna sprawa, że u konkurentów jest podobnie. Taki to już urok czteroosobowych kabrioletów a fakt, że jakby co, to można dodatkowo zabrać kogoś na przejażdżkę jest wartością dodaną. Najlepiej jednak jeździć we dwójkę. Zwłaszcza, że wtedy daje się wykorzystać windshota, który rozłożony nad tylną kanapą skutecznie ogranicza zawirowania w kabinie podczas jazdy z prędkościami większymi od spacerowych. Do ok. 110-120 km/h we wnętrzu jest dość spokojnie. Na pochwałę zasługuje także ogólna sztywność karoserii. Przynajmniej w tej dziedzinie dokonał się ogromny postęp w porównaniu ze wspomnianym już, gibającym się poprzednikiem. Niestety niewiele zmieniło się w temacie jakości materiałów wykończeniowych. To chyba największa, poza stylistyką, bolączka Sebringa. Miękka, kremowa skóra na siedzeniach nie jest w stanie zatrzeć wrażenia tandety i bylejakości materiałów, z których zbudowano kokpit. Takie plastiki byłyby do przyjęcia w samochodzie pokroju Fiata Pandy, ale nie w aucie za te pieniądze. Szkoda się rozwodzić o szczegółach. Wszędzie jest po prostu boleśnie tanio, a srebrne i szylkretowe ozdóbki niewiele wnoszą. Lepiej więc patrzeć w górę i delektować się jazdą bez dachu nad głową. To delektowanie warto też odnieść do silnika i skrzyni biegów. Automat, nie należy do szczególnie bystrych, a widlasta szóstka pod maską generuje co prawda pokaźne 186 koni, ale nie zachęca do mocniejszego wciskania pedału gazu. Jasno daje do zrozumienia, że nie lubi być gnana w górne rejestry obrotomierza. Staje się wtedy obcesowo głośna, a na efekty dynamiczne i tak nie ma co liczyć. Lubi szemrać. Aksamitna praca na dolnych i średnich obrotach okraszona jest subtelnymi i przyjemnymi dla ucha nutami, a przy okazji w baku nie tworzy się wir. Jak na amerykański samochód przystało, Sebring nie jest mistrzem oszczędności (w teście średnio 15 l/100 km).

***

Czy warto? Ja największy problem miałem z sesją zdjęciową: jak obfotografować Sebringa tak, by nie było mu przykro, że wygląda jak wygląda. Trudno w końcu mieć pretensję do dziecka, że ma rodziców o specyficznym guście. W sumie nawet go polubiłem. Skutecznie relaksował i nie chodzi tylko o składany dach. Jest wygodny, nieźle się prowadzi, ma całkiem europejskie zawieszenie i dobre audio na pokładzie. Jak ktoś chce się wyróżniać za wszelką cenę - proszę bardzo.

SZUKAJ

NASZE GAZETY

OGŁOSZENIA

cena: 10 700,00 PLN

data: 2024-03-01


 

NASZE SERWISY

Autogielda  Odjazd  M2 Planeta zwierząt  Erotyka

Redakcja: raklama@autogielda.pl

Copyright © 2008 Autogielda - M. MAJSKI, J. STYRNA - SPÓŁKA JAWNA