zobacz:  przerywnik.pl   autogielda.pl   e.autogielda.pl

Sobota, 18 Maja 2024, Imieniny obchodzą: Alicja, Feliks, Eryk

ds

Ogłoszenia pochodzą z serwisu autogielda.pl: PEUGEOT 607 cena: 6 999,00 PLN, miejscowość: Piaseczno, data: 2024-05-17, ...szczegóły

NAPISZ DO ODJAZD-u

Napisz do nas - w każdej sprawie związanej z motoryzacją

reklama@autogielda.pl

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

Drukuj AAA

Wywiad: Adam Łącki

Magdalena Orlicz


Z Adamem Łąckim, prezesem zarządu Krajowego Rejestru Długów, rozmawia Magdalena Orlicz

Hobby: od urodzenia - motoryzacja. Jego wadą i zaletą jest nadmierna punktualność. Pedantyczny w załatwianiu spraw, lubi porządek wokół siebie. Tego też wymaga od innych. Lubi żeglować i jeździć na nartach. Ma słabość do sportowych i szybkich samochodów. Doskonale diagnozuje usterki w samochodach, którymi jeździ.



Magdalena Orlicz: Romans z motoryzacją zaczął pan jako dziecko? Skąd to zainteresowanie?

Adam Łącki: Mama opowiadała, że najpierw powiedziałem „auto”, a później „mama”…i faktycznie - od najmłodszych lat zawsze interesowało mnie wszystko, co warczy i ma silnik. Kiedy byłem małym szkrabem, znałem wszystkie marki jakie wtedy, w latach 60., jeździły po ulicach. Rozpoznawałem samochody po warkocie silnika. Bardzo lubiłem zapach spalin (wtedy głównie dwusuwów), dzisiaj najpiękniejszym zapachem jest dla mnie zapach spalin rajdowego auta oraz zapach rozgrzanych klocków hamulcowych.

Kiedy miałem trzy lata pierwszy raz prowadziłem bolid - Syrenę 101, siedząc na kolanach wujka. Chwila nieuwagi, skręciłem kierownicą i wjechaliśmy w pryzmę kamieni, co zakończyło się wgnieceniem zderzaka. Później, kiedy tylko była możliwość, wsiadałem do wszystkich samochodów, a wtedy auta nie były tak powszechne. Rodzice nie mieli samochodu, jednak ojciec miał wykształcenie techniczne i przekazywał mi wiedzę. Rodzice jeździli motocyklami. Samochód pojawił się w rodzinie później.



Kiedy zrobił pan prawo jazdy?

Wziąłem udział w kursie na prawo jazdy organizowanym w zakładzie, gdzie pracował ojciec. Jeden z dyrektorskich samochodów, Fiat 125p, został przeznaczony do kursu, w którym brali udział pracownicy tego zakładu. Mając 15 lat przeszedłem cały kurs i szkolenie z jazdy praktycznej. W zasadzie jeździć już umiałem, bo samochodem ojca jeździłem po drogach niepublicznych. Niestety, nie miałem 16 lat i z tego powodu dwukrotnie wyrzucano mnie z egzaminu Za trzecim razem się udało, mogłem oficjalnie jeździć, rodzice już wtedy mieli Trabanta. Wtedy zacząłem też interesować się rajdami. Chodziłem z ojcem na różne konkursy sprawnościowe z jazdy samochodem. Wtedy organizowano dużo imprez z udziałem kierowców i samochodów, które miały charakter zabawowy i edukacyjny. Motoryzacja nie była tak rozwinięta, mniej aut, więcej czasu, a tego typu rozrywki stanowiły dużą atrakcję.



Wspomniał pan o starcie w rajdach…

Mając lat 18 zrobiłem prawo jazdy na motocykl, następnym krokiem było uzyskanie prawa jazdy na samochody ciężarowe. Wiedziałem, że może mi się to przydać, jako że myślałem o startach w rajdach. Początkowo były to konkursowe jazdy samochodem - tak zwane KJS-y, czyli podstawówka w nauce rajdowania. Jako zawodnik Automobilklubu Łódzkiego po przejechaniu odpowiedniej ilości rajdów i zdobyciu punktów mogłem się ubiegać o licencję kierowcy rajdowego. To wiązało się ze złożeniem egzaminu przed komisją. Ja taki egzamin złożyłem we Wrocławiu w Automobilklubie Dolnośląskim w 1987 roku. Mogłem już startować w poważniejszych rajdach, zasiadać jako pilot w Mistrzostwach Polski lub kierowca w tzw. II lidze, czyli Pucharze Polski. Innym aspektem tej pasji były koszty związane z samochodem. Pomógł mi przypadek i szczęście. Pozostawiając swojego Fiata 126p do naprawy u dilera, zostawiłem wewnątrz auta licencję. Gdy odbierałem samochód, zapytano mnie, czy nie chciałbym wziąć udziału w nowym programie, który realizowano, a chodziło o wystawienie trzech samochodów do rajdu w barwach tego dilera. Dla mnie było to wielkie wyróżnienie i prezent, ponieważ nie miałem żadnego budżetu. I tak to się zaczęło. Później jeździłem na prawym i na lewym fotelu, zawsze byłem przy trasach rajdowych. Jeśli nie startowałem sam, to zawsze oglądałem przejazdy. Dla mnie kultową imprezą był Rajd Polski organizowany na Dolnym Śląsku, z miejscem startowym pod Hotelem Wrocław. Nie opuściłem żadnego rajdu, oprócz jednego, kiedy akurat byłem w Japonii. To szaleństwo w zasadzie zakończyłem kiedy rozpocząłem pracę zawodową. Na przełomie lat 90. startowałem z Maciejem Kaczmarskim w Rajdowych Mistrzostwach Polski samochodów terenowych. Siadałem jako kierowca i jako pilot na zmianę. Ostatni start miałem podczas rajdu szutrowego Kormoran w okolicach Olsztyna. Ciągle jestem wiernym widzem eliminacji Mistrzostw Polski.



Co jest bardziej ekscytujące - miejsce kierowcy czy pilota rajdowego?

To są dla mnie dwie zupełnie różne sprawy. Dobrze czuję się w jednej i drugiej roli. Nie boję się i nie mam uprzedzeń. Siedząc za kierownicą, chcę sobie udowodnić, że dam radę, a drugiej strony to adrenalina, która powoduje szczególny rodzaj samopoczucia.



Samochód marzeń?

Z pewnością auto sportowe z napędem na cztery koła, najchętniej Bugatti Veyron, z najlepszym przyspieszeniem. Piękne, sportowe auto o nieprzeciętnych osiągach. Będąc bardziej przyziemnym, pojeździłbym Porsche.



Jakie są pana spostrzeżenia dotyczące zachowania kierowców w innych krajach?

Pierwszą rzeczą, jaka uderza na Zachodzie czy na Południu, to kultura kierowców wobec siebie. Zupełnie normalne jest to, że przepuszczają się przy wyjeździe z podporządkowanej, poza tym uprzejmość względem pieszych. Zastanawiam się tylko, na ile to uprzejmość, a na ile gest wymuszony sankcjami (Niemcy, Austria). Polacy zajeżdżają sobie drogę, wygrażają. Najbardziej denerwuje mnie brak myślenia czy przewidywania, czyli wykonywania manewru, który nie był wcześniej sygnalizowany. Poza tym chamstwo, wygrażanie i niczym nie uzasadniona agresja. Może to brak kultury, może takie zachowanie za kierownicą to kompensacja tego, czego nie można zrobić normalnie w życiu i kiedy siadamy za kierownicą, stajemy się panami świata, pokazujemy, kto tu rządzi. Oglądam program „Top Gear” i tam prowadzący też opisuje takich pierwotniaków, którzy myślą, że jak przewiozą dziewczynę dobrym samochodem, z dużą prędkością przez miasto, to ona pójdzie z nim do łóżka.



Jakimi kierowcami są kobiety?

Nie ma reguły. Są panie, które są dobrymi kierowcami i niejeden mężczyzna może się od nich uczyć, ale są też tzw. ciapy, które nie dają sobie rady. Z obserwacji mogę powiedzieć, że jeżdżą ostrożniej, wolniej i na pewno ich poczynania są mniej przemyślane. Nie przewidują konsekwencji swojego manewru. To wynika częściowo z innej konstrukcji psychicznej kobiety. Panie bardziej trzymają się wyznaczonych przepisów. Omijając czy wyprzedzając inny pojazd, potrzebują większej szerokości. Zdarza mi się pomyśleć „baba za kierownicąâ€, kiedy widzę auto, które wykonuje dziwne manewry. Okazuje się, że to kobieta lub tzw. facet w kapeluszu, niedzielny kierowca.



Rozmawiała Magdalena Orlicz

 

SZUKAJ

NASZE GAZETY

OGŁOSZENIA

cena: 74 999,00 PLN

data: 2024-05-17

cena: 102 065,00 PLN

data: 2024-05-17

cena: 45 999,00 PLN

data: 2024-05-17

cena: 36 999,00 PLN

data: 2024-05-17

cena: 40 999,00 PLN

data: 2024-05-17

cena: 42 999,00 PLN

data: 2024-05-17

cena: 21 499,00 PLN

data: 2024-05-17

cena: 43 999,00 PLN

data: 2024-05-17

cena: 174 999,00 PLN

data: 2024-05-17

cena: 79 999,00 PLN

data: 2024-05-17


 

NASZE SERWISY

Autogielda  Odjazd  M2 Planeta zwierząt  Erotyka

Redakcja: raklama@autogielda.pl

Copyright © 2008 Autogielda - M. MAJSKI, J. STYRNA - SPÓŁKA JAWNA