zobacz:  przerywnik.pl   autogielda.pl   e.autogielda.pl

Piątek, 3 Maja 2024, Imieniny obchodzą: Maria, Nina, Aleksander - Święto Konstytucji 3-Maja

ds

NAPISZ DO ODJAZD-u

Napisz do nas - w każdej sprawie związanej z motoryzacją

reklama@autogielda.pl

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

Drukuj AAA
Fot. Tomasz Puchalski;

Fot. Tomasz Puchalski

Lancia Musa - Luksus kosztuje

Tomasz Puchalski


Na rynku jest już od sześciu lat. I przynajmniej na pierwszy rzut oka jakoś tego nie widać. Klasyczna elegancja starzeje się wolniej od nowomodnych trendów, czego świetnym przykładem jest mały van Lancii. Nie najmłodsze już dziecko włoskiej firmy miało sporo czasu, żeby dojrzeć. Czy jest w stanie sprostać najnowszym konkurentom?

Włoska robota

Hmmm... Tylko jakim konkurentom? Zabierając Musę na tygodniową randkę od samego początku zastanawiałem się, gdzie szukać rywali. No bo owszem, mikrovanów na rynku całkiem sporo, ale żaden nie ma zapędów do brylowania w segmencie premium. Żaden oprócz Lancii. Firma nie miała może ostatnimi laty szczęścia do skutecznej konkurencji z tuzami tego segmentu, ale ani myśli rezygnować z aspiracji. Również w lidze samochodów małych. Stąd wyczuwalna w każdym (prawie) momencie obcowania z Musą aura luksusu i przynależności do ekskluzywnego klubu. Począwszy od obficie przystrojonego chromem nadwozia, a skończywszy na wnętrzu, w którym unosi się przyjemny aromat skóry i alcantary. Nie można narzekać na podnoszące komfort podróżowania wyposażenie zarezerwowane do niedawna dla samochodów dwa numery większych. Mamy dwustrefową, elektroniczną klimatyzację, pełną elektrykę, tempomat, czujniki parkowania i parę innych ekstrasów umilających życie. Swoje robi też wysmakowana kolorystyka zarówno karoserii jak i materiałów, którymi wykończono wnętrze. Wsiadasz i od razu wiesz, że to nie jest autko dla ludu. Przyjemne wrażenie. Zwłaszcza, że w wykonaniu Włochów mamy do czynienia z zupełnie innym, bardziej subtelnym, finezyjnym i wyrafinowanym pojęciem luksusu niż na przykład w wykonaniu sąsiadów zza Odry.

Ma to oczywiście drugą stronę medalu: nie wszystko jest spasowane tak jak powinno być i nie wszystko działa tak, jak działać powinno. Połechtane jednak estetycznymi doznaniami ego łatwiej wybacza niedoróbki. Musę udało mi się poznać wyjątkowo dobrze, ponieważ w ciągu 7 dni przejechała ze mną ponad 3 tysiące kilometrów. I choć początkowo obawiałem się tak długiej wyprawy w tak niewielkim autku, to z czystym sumieniem muszę stwierdzić, że mała Lancia okazała się wyjątkowo wdzięcznym pojazdem. Nawet podczas wielogodzinnych podróży. Ideałów oczywiście nie ma i Musa tu i ówdzie zaskakuje też negatywnie.



Przemyślane

Pierwsze co dokuczyć może kierowcy (zwłaszcza wyższemu) to rozbudowana wyspa, na której zlokalizowano lewarek zmiany biegów. Dostęp do niego jest dzięki temu znakomity, jednak taka konstrukcja mocno ogranicza przestrzeń dla prawej nogi i po dłuższym kontakcie kolana z twardym plastikiem konsoli zaczyna ono pobolewać. Tych twardych plastików mogłoby być z resztą we wnętrzu Musy nieco mniej. W końcu mamy do czynienia z ambitniejszą marką. Przyzwyczajenia wymaga również zestaw wskaźników umieszczony w centralnym punkcie kokpitu. Pomijając fakt, że taka lokalizacja z natury jest mało przyjazna dla kierowcy, to na dodatek w wykonaniu Lancii same wskaźniki zaprojektowano tak, że forma przeważa nad treścią: są bardzo ładne, ładnie są też podświetlone, ale z czytelnością im nie po drodze. No i jeszcze radio... Włosi chwalą się, że o nagłośnienie kabiny zadbało Bose. Jakoś tego nie słychać. Samą jakość dźwięku dałoby się przeżyć jednak najgorsze wrażenie robi tuner radia, który irytująco łatwo gubi wybrane fale stacji radiowych i kompletnie brak mu talentu w szybkim przeszukiwaniu eteru. Na taki sprzęt nie zasługuje żaden, nawet tani samochód, a Lancia tym bardziej.

Teraz trochę o plusach, bo tych jest zdecydowanie więcej. Fotele mimo, że nie są na niemiecką modłę twarde i wyraźnie wyprofilowane, okazują się całkiem wygodne. Niezbyt duże, ale z wygodnymi, indywidualnymi podłokietnikami. Poza tym zadbano także o pasażerów drugiego rzędu. Nie ma tam klasycznej kanapy, lecz dwa niezależne siedzenia. Środkową część oparcia można złożyć, tworząc w ten sposób szeroką podpórkę dla rąk. Efekt jest nadspodziewanie dobry. W takiej konfiguracji perspektywa jazdy z tyłu jest bardzo kusząca. Sporo jest miejsca na kolana (siedzenia można przesuwać). Na dodatek w prawym przednim fotelu oparcie daje się jednym ruchem położyć do przodu. Nieoceniona wartość jeśli jedziecie we dwójkę i któreś z was chciałoby się na przykład zdrzemnąć. Przesiadka na tył, pochylamy oparcie tylnego siedzenie do bardziej horyzontalnej pozycji, składamy oparcie fotela z przodu i mamy luksusową salonkę. Przez panoramiczny szklany dach można popatrzeć w niebo i pomarzyć. To zamiast liczenia baranów. Sprawdzone. Działa. A tak całkiem serio to trudno wręcz uwierzyć, że w tak małym autku udało się wyczarować tak bardzo komfortową i przyjazną przestrzeń.



Miło pod maską

Dłuższa podróż okazuje się przyjemna także ze względu na zestrojenie zawieszenia. Jest ono dość miękkie, dzięki czemu nierówności nawierzchni filtrowane są całkiem przyzwoicie. Ma to, niestety, swoją cenę. Przy prędkościach autostradowych Musa staje się nerwowa i niestabilna. Uważać trzeba też na podmuchy bocznego wiatru, na które autko jest wyjątkowo podatne. Również kręte drogi trudno polubić zza sterów małej Lancii. Nadwozie mocno się pochyla, a precyzji układu kierowniczego daleko do ideału. Z drugiej jednak strony taką kalibrację podwozia niektórzy mogą docenić. W dobie sprężyście najczęściej dostrojonych układów jezdnych ten z Musy ucieszy kierowców (a głównie pasażerów), którzy wyżej cenią komfort resorowania nad chirurgiczną precyzję prowadzenia. W Musie jeździ się po prostu wygodnie.

Do takiej charakterystyki samochodu idealnie pasuje diesel, który pracował w prezentowanym egzemplarzu testowym. Silnik dostarcza całkiem przyzwoite 120 KM. Ważniejszą wartością jest jednak aż 300 niutonometrów i to dostępnych już od 1500 obrotów! To parametry naprawdę godne uwagi. Dzięki nim Musa sprawdza się nie tylko w ruchu miejskim, gdzie żwawy napęd pozwala na sprawne starty spod świateł, ale też poza miastem. Tam nie ma problemów z wyprzedzaniem. Agregat pod maską pracuje przy tym kulturalnie i nie irytuje turbodziurą po mocnym wdepnięciu w pedał gazu. Moc oddaje płynnie i przewidywalnie. Szkoda tylko, że skrzynia biegów ma pięć przełożeń. Szóstego biegu brakuje bardzo i to nie tylko dlatego, że spadłoby zużycie paliwa (i tak niskie 7-8 litrów w mieście i ok. 6 na trasie). Powyżej 100 km/h w kabinie robi się zdecydowanie za głośno i prawa ręka sama wędruje do lewarka... No, ale to tylko bezproduktywny odruch. To kolejny argument za tym, żeby Musą jeździć spokojnie i dostojnie, bez gnania wskazówki obrotomierza w górne rejony.

Jeżeli tak podejdziemy do tego samochodu, okaże się on maluchem wygodnym i komfortowym nie tylko w miejskiej dżungli, ale również podczas dalszych eskapad. Da się lubić, więc może łatwiej będzie przełknąć koszty zakupu, które - biorąc pod uwagę wielkość samochodu - wyśrubowano do granic zdrowego rozsądku. Chociaż z drugiej strony, gdy zestawić je z bardziej plebejską konkurencją, podobnie wyposażoną, a ze zdecydowanie słabszymi silnikami okaże się, że cena wcale taka wysoka nie jest. W Lancii dodatkowo dostaniemy mnóstwo wyszukanej elegancji i odrobinę prestiżu. Gratis.

  Fot. Tomasz Puchalski  Fot. Tomasz Puchalski  Fot. Tomasz Puchalski

SZUKAJ

NASZE GAZETY

OGŁOSZENIA

cena: 17 999,00 PLN

data: 2024-05-03

cena: 19 999,00 PLN

data: 2024-05-03

cena: 6 999,00 PLN

data: 2024-05-03

cena: 13 999,00 PLN

data: 2024-05-03


 

NASZE SERWISY

Autogielda  Odjazd  M2 Planeta zwierząt  Erotyka

Redakcja: raklama@autogielda.pl

Copyright © 2008 Autogielda - M. MAJSKI, J. STYRNA - SPÓŁKA JAWNA