Corruption „Bourbon River Bank”

Poglądów na to, jaka muzyka najlepiej nadaje się do samochodu, jest tyle co kierowców. Jeden lubi radosne niemieckie umc-umc, drugi wybierze smętne ballady Anny Marii Jopek, trzeci po prostu włączy radio, a czwarty audiobooka z najnowszą powieścią Harlana Cobena.

Żadne przepisy na szczęście tego nie regulują, więc mamy pełną dowolność. Jest jednak taki gatunek, który z motoryzacją ma więcej wspólnego niż jakikolwiek inny. Jest ciężki jak przyczepa amerykańskiego trucka, dynamiczny jak camaro i melodyjny jak brzmienie silnika od forda mustanga. To stoner rock. Czyli, najkrócej mówiąc, Black Sabbath, metal, blues i odrobina psychodelii. Według mnie - idealny soundtrack pod każdą podróż.

Mistrzami stoner rocka na kraj są u nas panowie z grupy Corruption. I tak się składa, że właśnie wydali nową płytę, bodaj najlepszą w ich trwającej niespełna dwie dekady karierze. Pięć lat oczekiwania na następcę „Virgin’s Milk” z pewnością się opłaciło - nowy album Corruption to fantastyczna dawka czarnego jak smoła stonerowego wymiatania, stylowego i dopieszczonego w każdym calu. To granie tyleż brudne i ciężkie, co wpadające w ucho i przebojowe. Wszystko świetnie oddają zresztą już same tytuły utworów: „Hell Yeah”, „Devileiro”, „Morning Star Whisky Bar”. Bo stoner rock - a już zwłaszcza w wykonaniu Corruption - to przede wszystkim dobra zabawa. Zapewne niezbyt subtelna i grzeczna, ale w końcu ileż można się spinać? Czasem trzeba wrzucić luz i pozwolić sobie na odrobinę fantazji. Idealny soundtrack pod każdą podróż? Na wyprawę do klubu ze striptizem - z pewnością najlepszy!