zobacz: przerywnik.pl autogielda.pl e.autogielda.pl
Piątek, 4 Października 2024, Imieniny obchodzą: Rozalia, Franciszek, Konrad
Ogłoszenia pochodzą z serwisu autogielda.pl: SKODA SUPERB cena: 99 999,00 PLN, miejscowość: Piaseczno, data: 2024-10-04, ...szczegóły
GALERIA
NAPISZ DO ODJAZD-u
Napisz do nas - w każdej sprawie związanej z motoryzacją
NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
NAJNOWSZE
Kto płaci najmniej za OC w grudniu 2017 r.? (21-12-2017)
Jeśli masz wolne 100.000 Euro i lubisz się ścigać, to auto dla Ciebie (20-12-2016)
Nowy Przedłużony Volkswagen Tiguan Allspace (20-12-2016)
Mitsubishi Outlander PHEV – hybrydowe auto dla przedsiębiorców dbających o ekologię (20-12-2016)
DOSTAWCZAK NA PRĄD Z PRZYZWOITYM ZASIĘGIEM? CZEMU NIE (16-12-2016)
Nowe RENAULT ZOE (13-12-2016)
Mariusz Majski
Skąd ta Gruzja
Pomysł powstał nagle. Lecimy do Gruzji, bo podobno życzliwi ludzie, wspaniała kuchnia, gatunki wina, których nie ma już nigdzie w Europie, imponująca przyroda i poza tym niedrogo. No i polecieliśmy. Na miejscu wypożyczyliśmy terenowy samochód i przez dwa tygodnie jeździliśmy po drogach i bezdrożach Gruzji.
Znaki drogowe
Znaki drogowe, tak jak wszelkie napisy informacyjne są w Gruzji dwujęzyczne. W języku gruzińskim, który jest dla Polaków nieczytelny i w alfabecie łacińskim.
Czym jeżdżą Gruzini
W dużych miastach ulice nie różnią się zbytnio od polskich. Królują samochody sprowadzone z zachodu, poradzieckich ład, zaporożców, wołg prawie nie widać.
Takie cudo wypatrzyliśmy na ulicy w Tbilisi
A takie w drodze na Kaukaz
Natomiast na prowincji jest ich jeszcze pełno, przy czym zdecydowanie przeważają łady. Dużo jest proradzieckich ciężarówek, zwłaszcza ziłów i kamazów. Często widać je na prywatnych posesjach w stanie "do remontu".
Gruzińskie drogi
Drogi w Gruzji są bardzo różne. W dużych miastach są przyzwoite i niewiele odbiegają standardem od naszych. Jednak jeżdżąc po kraju przekonamy się, że nie jest tak różowo, i to niezależnie od tego czy są to drogi krajowe (na mapie oznaczone kolorem czerwonym), drogi dalekobieżne (na mapie mają kolor żółty), czy drogi drugorzędne (na mapie kolor biały). Po przylocie do Gruzji zdumiało mnie bardzo to, że pani w wypożyczalni samochodów oświadczyła, że nasza trasa będzie śledzona przez GPS i za poruszanie się innymi drogami niż krajowe będą naliczane dodatkowe opłaty. Wkrótce okazało się, że nie powiedziała tego bezpodstawnie. Drogi drugorzędne to w większości kamienisto szutrowe ścieżki i dziura za dziurą (standard naszych polnych). Drogi dalekobieżne często zaczynają się jako asfaltowe i nagle bez ostrzeżenia stają się polnymi. Okazało się, że nawet drogi krajowe (czerwone) mogą być nieprzejezdne.
Jesteśmy w Borżomi, gruzińskim uzdrowisku, gdzie produkują znaną na całym świecie wodę mineralną Borżomi i gdzie się znajduje nie mniej znany park narodowy. Tak na marginesie, to warto go zwiedzić. Żyją tam niedźwiedzie, wilki, kozice, borsuki i inne dzikie zwierzęta. Trasy są jedno-, dwu- i trzydniowe, trzeba po nich chodzić z przewodnikiem, na dłuższe trasy niezbędny jest śpiwór. Przed wyruszeniem na trasę trzeba się zarejestrować w dyrekcji parku.
Z Borżomi jedziemy do Batumi nad Morzem Czarnym, tego z piosenki "Batumi, ech Batumi, herbaciane pola Batumi", według mapy jakieś 180 kilometrów. Piękna, szeroka, asfaltowa droga. Po 100 kilometrach droga zaczyna się zwężać, jeszcze parę kilometrów i przechodzi ona w drogę szutrową, pełną dziur. Poruszamy się w tempie 10 km/godz. Jesteśmy wściekli, a ja jestem pewien, że zgubiliśmy drogę, mimo że GPS pokazuje, że wszystko w porządku. Wracamy do najbliższej wsi. Pytam miejscowych o drogę.
- Panie, to właśnie ta droga, ale teraz pan tędy nie przejedzie, ona jest przejezdna tylko latem - słyszę odpowiedź.
Jestem zdumiony, drogowskazy cały czas kierowały nas na Batumi, nigdzie ani znaku o tym, że droga jest teraz nieprzejezdna. Widocznie Gruzini to wiedzą, a inni niech sobie sami radzą.
Cofamy się do najbliższego miasta. Idę na komendę policji i pytam jak dojechać do Batumi. Każą mi wracać drogą krajową do Kutaisi (do nadrobienia jakieś 200 km!) i stamtąd do Batumi. Pokazuję im na mapie drogę żółtą, którą do Kutaisi jest znacznie bliżej. Policjant gwałtownie zaprzecza, mówiąc że tędy też nie przejedziemy. Ciekawe więc, po co figuruje ona na mapie, chyba tylko dla zmylenia przeciwnika.
Inną charakterystyczną cechą gruzińskich dróg są pasące się na poboczach krowy. Widać je dosłownie wszędzie. Czasem są to owce, kozy, a widziałem nawet i świnie. Żartobliwie rzecz ujmując, znak "Uwaga zwierzęta domowe" powinien być najpopularniejszym znakiem drogowym w Gruzji. Duże stada są pilnowane przez pasterzy, ale pojedyncze zwierzęta pasą się same. Wieczorem wracają do swoich obór, idąc nieraz środkiem drogi i nic sobie nie robiąc z ruchu drogowego. Po prostu trzeba uważać.
Krowy na poboczach dróg, wszędzie ich pełno
Stado maszeruje do obory
W drodze na Kaukaz
Jadąc w góry trzeba uważać na spadające kamienie i odłamki skalne. Dotyczy to zwłaszcza dróg prowadzących na Kaukaz, w tym tzw. "drogi wojennej". Siatek zabezpieczających przed odłamkami skalnymi prawie nie ma i spadające kamienie potrafią leżeć na środku drogi, dopóki ich nie uprzątną. Nawiasem mówiąc droga ta jest w zupełnie przyzwoitym stanie i z Tbilisi na Kaukaz jedzie się bez problemów.
W miastach z kolei zdarza się, że śmietniki stoją bezpośrednio na jezdni, co u nas wydaje się nie do pomyślenia.
Obrazek z ulic Tbilisi
Nie ma za to problemów ze stacjami benzynowymi. Jest ich dużo, jednak w rzadko której można kupić coś innego poza paliwem. Litr benzyny premium kosztuje 2,20 lari (to jest około 3,80 zł). Mało jest natomiast przydrożnych restauracji i barów. Częściej można spotkać kramy z lokalnymi wyrobami.
Częściej można spotkać kramy z lokalnymi wyrobami.
Gruzińscy kierowcy
Mój towarzysz podróży po dwóch tygodniach jazdy po drogach i wertepach Gruzji stwierdził:
- Oni jeżdżą tak, że jakby wszystkich najgorszych kierowców przenieść z Polski do Gruzji, to byłoby podobnie.
Coś w tym jest. Gruzini przepisy ruchu drogowego traktują bardzo swobodnie. Widziałem faceta, który wyprzedzał mnie z prawej strony na jezdni z nieoznakowanymi pasami ruchu. Widziałem też w centrum Batumi samochód (busa), który kierowca zostawił na samym skrzyżowaniu, blokując kompletnie prawy pas ruchu. Na rondzie trzeba być przygotowanym na obie ewentualności: zasadę pierwszeństwa na rondzie i zasadę pierwszeństwa prawej strony. Gdy się zatrzymasz, aby przepuścić pieszego, z tyłu natychmiast zaczynają na ciebie trąbić. Na jedynym w Gruzji odcinku autostrady widziałem scenę, jak kierowcy stojący w korku nagminnie wjeżdżali na przeciwległy pas autostrady, nie martwiąc się tymi, którzy jechali z przeciwka po swoim pasie. Co parę kilometrów stały policyjne radiowozy, na widok których z powrotem wracali na swój pas.
Ale wszystkich przebił gość, który stojąc na światłach na skrzyżowaniu na prawym pasie z nakazem jazdy w prawo, nagle skręcił w lewo. Ruszaliśmy z pasa środkowego (jazda na wprost) i zatrzymaliśmy się dosłownie pół metra przed nim. Co jednak najdziwniejsze, przez te dwa tygodnie nie widziałem na gruzińskich drogach żadnych wypadków!. Jedyny przepis, który, jak się wydaje, gruzińscy kierowcy respektują, to ograniczenie prędkości. Fotoradarów jest dużo, a policję na drogach i ulicach spotyka się często.
Gruzińska drogówka
Czytałem gdzieś, że w Gruzji łapownictwo wśród policjantów z drogówki było powszechne i stanowiło prawdziwą zmorę kierowców. Prezydent Sakaaszwili po dojściu do władzy wyrzucił wszystkich policjantów z drogówki, a na ich miejsce przyjął nowych. Policji jest rzeczywiście dużo i widać ją na drogach często. Wszyscy oni siedzą w eleganckich, nowo pobudowanych i bardzo dobrze oznaczonych komisariatach, które widać z daleka. O stosunku policjantów do kierowców nie mogę nic powiedzieć, bo ani razu nie byliśmy przez nich zatrzymani.
Warto jechać, czy nie warto?
Gdybym miał odpowiedzieć jednym zdaniem, odpowiadam: warto. Wspaniała kuchnia, endemiczne szczepy winorośli i gatunki wina, których nie spotkasz niegdzie w Europie. Do tego piękny Kaukaz, ciepłe wybrzeże Morza Czarnego i urokliwe parki narodowe. I niedrogo.
Gruzini w stosunku do Polaków są bardzo życzliwi. Wielu z nich było w Polsce w latach dziewięćdziesiątych i później, no i dobrze pamiętają świętej pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przypominają mi się dwa zdarzenia. Pierwsze to przydrożna restauracji, gdzieś między Kutaisi a Tbilisi. Wchodzimy, jest niedziela. W środku mimo pory obiadowej nie ma nikogo, za to sala udekorowana jeszcze po piątkowym lub sobotnim weselu. Moje pierwsze wrażenie, to natychmiast stąd wyjść i jechać dalej, bo poczęstują nas nieświeżym jedzeniem z wesela. Ale kolega zgłodniał i uparł się, aby zostać. Przychodzi kelnerka. Pierwsze pytanie:
- Skąd jesteście?
- Z Polski.
Uśmiech na twarzy i odpowiedź, że współpracują z jakimś zespołem folklorystycznym z Polski. Na pytanie co zamawiamy, odpowiadamy że chcielibyśmy coś zjeść ze specjałów gruzińskiej kuchni.
No i zaczęło się. Najpierw przyniosła 2 zupy, następnie kilka rodzajów sałatek, potem jagnięcinę, wołowinę i kurczaka z grilla. Wszystko świeże i pyszne. Po tym jeszcze kolejne danie. Czujemy, że więcej nie damy rady. Przepraszając dziękujemy za wszystko i prosimy, żeby już więcej nie nosiła. W przeliczeniu na polskie pieniądze za cztery osoby zapłaciliśmy nieco ponad 170 złotych.
Drugie to mały hotelik na Kaukazie. Niedziela świąteczna, przyjeżdżamy tam po uprzedniej rezerwacji miejsc w internecie. Nikogo nie ma, hotel zamknięty. Dzwonimy pod podany ma stronie www numer. Właściciel przeprasza, nie zagadał do internetu ze względu na święta, ale zaraz przyjedzie. Rzeczywiście jest po paru minutach. Zostawia nam klucz do hotelu, klucze do naszych pokoi i do kuchni z pełną lodówką, mówiąc że możemy z niej brać to, na co mamy ochotę. Następnego dnia rano przywozi na śniadanie świeżo upieczony chleb, mleko i sery z miejscowej farmy. Żyć nie umierać!.
Mariusz Majski
SZUKAJ
OGŁOSZENIA
Redakcja: raklama@autogielda.pl
Copyright © 2008 Autogielda - M. MAJSKI, J. STYRNA - SPÓŁKA JAWNA