Szczęście – czym jest?

Choć o kryzysie wszyscy zdążyli już dawno zapomnieć, inni zaś twierdzą, że go w ogóle nie było, nie każdy zaciera ręce. Jedną z ofiar jest Bolesław P. - były już właściciel komisu samochodów dwudziestopięcioletnich we Wrocławiu.

- Miałem pomysł na biznes - sprowadzać stare auta, by dać Kowalskiemu i Nowakowi namiastkę Zachodu. By mógł za małe pieniądze pojeździć dwudziestopięcioletnią 124-ką (Mercedes - przyp. red.). Problemy zaczęły się, gdy odrzucili mi wniosek o unijną dotację - tłumacząc się tym, że moja inicjatywa jest nierozwojowa, a wręcz antyrozwojowa.

- Nie szło panu?

- Ależ szło - młodzież kupowała auta, ręcznie przeze mnie przygotowane do ruchu, ale zmowa właścicieli innych komisów z autami 2-, 3-letnimi oraz właścicieli salonów doprowadziła do tego, że właścicieli wymówił mi dzierżawę działki.

- Zdaje pan sobie sprawę, że pańskie działania były niezgodne z normami ekologicznymi - zapytał wreszcie Jędrzej Florek.

- Zdaję sobie, ale to kropla w morzu. Szczęście ludziom chciałem dać!

Z tą tezą Jędrzejowi, jako wrażliwemu człowiekowi, trudno było już dyskutować. A państwo jak sądzą - ważniejsze szczęście czy ekologia? Prosimy o maile.